PAESE podkład liftingujący + codzienny makijaż i fryzura na upały

Zdecydowany koniec upałów! Uff. W końcu jest czym oddychać i choć choroba daje mi się wciąż we znaki dziś odkryje przed Wami tajemnicę mo...

Zdecydowany koniec upałów! Uff. W końcu jest czym oddychać i choć choroba daje mi się wciąż we znaki dziś odkryje przed Wami tajemnicę mojego makijażu na upalne dni. 

W ostatnich tygodniach ulubieńcem stał się podkład PAESE. Polskiej, nie znanej mi do niedawna bliżej marki, która zasługuje na uwagę. Zdecydowanie. Jak dla mnie PAESE to świetny zamiennik drogich kosmetyków z prestiżowych drogerii. W cenie zaledwie 50 zł mam genialny podkład, którego z ogromną przyjemnością używam od wielu tygodni. 

Nasz bohater, czyli lekki podkład liftingujący to lekki podkład wygładzający dla cery suchej, zmęczonej, dojrzałej. Delikatnie matuje i kryje niedoskonałości cery. Bogaty w składniki aktywne wygładza i poprawia jędrność skóry. Napinające polimery optycznie wygładzają zmarszczki. Krzem i magnez wspomagają syntezę kolagenu. Witaminy A, C i E zwalczają wolne rodniki i poprawiają koloryt cery. Prowitamina B5 nawilża skórę i łagodzi podrażnienia.

No i efekt finalny. Delikatnie rozświetlona i świeżo wyglądająca cera, co jest dla mnie niezwykle ważne w codziennym makijażu i niezwykle trudne w tych ostatnich tygodniach. Moja skóra nie jest w najlepszej formie, powiem więcej: doprowadza mnie do szału! Mimo wprowadzenia codziennego systemu pielęgnacji i trzymania się go z ręką na sercu skóra jest zmęczona, przesuszona i mało elastyczna (roller poszedł w ruch!).

Podkład zapakowany w szklaną buteleczkę z porządna pompką - jakość po raz pierwszy! Sam kosmetyk jest bardzo kremowy, świetnie się rozprowadza zarówno palcami, jak i pędzlem i beauty blenderem. Jakość po ra zdrugi! Akurat w przypadku podkładu PAESE nie ma znaczenie czym go aplikujemy, co uważam za duży plus. Za każdym razem wygląda dobrze. No i jakość po trzecie, bo kosmetyk trzyma się na twarzy cały dzień. Nie spływał w upały, dlatego bardzo chętnie po niego sięgałam. Akurat w upały moja skóra wymagała przykrycia, wiecznie była podrażniona, a podkład fajnie sobie z tym radził. Krycie producent określa na lekkie do średniego. Jak dla mnie jest ono wystarczające. Pięknie wyrównuje koloryt i zakrywa niedoskonałości. Nie świeci się, choć w duże upały wolałam użyć pudru, aby zmatowić go na dłużej, szczególnie na spacerach było to wskazane, kiedy cera bardzo się pociła.

Efekt finalny jest dla mnie bardzo ładny, kolor podkładu idealnie dopasowuje się do koloru mojej skóry. Kilka razy ściemniał, ale jak się później okazało, problemem nie był podkład, ale puder, którym utrwalałam makijaż. 


No i jeszcze moja fryzura na upały. Z sombre na włosach jestem zadowolona, choć potrzebowałam nieco czasu na oswojenie nowego koloru. Fryzura na upały jak znalazł. Wariacji z takim uczesaniem jest bardzo dużo i za każdym razem kombinuję, jak inaczej, oryginalnie upiąć włosy kiedy na dworze żar się z nieba leje.
Oto kosmetyki PAESE, którymi wykonałam pełen makijaż. Na uwagę zasługuje każdy z poniższych kosmetyków, ale szczególnym uwielbieniem darzę pomadkę i róż. Róż jest niesamowicie napigmentowany i bardzo mi pasuje ten kolor. Jest trwały, nie ściera się w ciągu dnia. Co do kredki do brwi- jest fajna, ale ciężko się ją temperuje, korektor bardzo fajny, pięknie rozświetla skórę pod oczami i jej nie przesusza. świetna jest też kredka do oczu, moja w kolorze brązowym, ale kupię jeszcze tę w kolorze bakłażana.
Jest tylko jeden minus - dostępność produktów... Jakiś czas temu widziałam je w drogerii Jasmin, w Złotych Tarasach znajdziecie wyspę PAESE (koło Marks&Spencer). Dla wszystkich tych, którzy nie mają dostępu do produktów stacjonarnie kupią je w sklepie firmowym PAESE. Zerknijcie na bogatą ofertę i spory wybór podkładów. Na swoim koncie mam już 3 koleżanki, którym poleciłam podkłady PAESE i każda z nich jest bardzo zadowolona :)

I jak Wam się podoba efekt finalny? Znacie kosmetyki PAESE, może polecicie mi jeszcze inne kosmetyki tej marki?

ETYKIETY:

Zobacz także:

18 komentarze

  1. Już od dawna marzy mi się coś od PAESE :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niby znam, niby coś tam macałam, ale nie zdecydowałam się dotąd na zakup. Kuszą mnie róże do policzków, to tak na pierwszy ogień :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ja swojej fryzury na upały wolę nie pokazywać! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. znam kosmetyki Paese, miałam kiedyś podkład (chyba matujący), miałam szminki, róż jeszcze jest w kosmetyczce, całkiem fajne kosmetyki, kupuję na stoisku firmowym w Złotych Tarasach - w Warszawie :) Świetna fryzura!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o ja też tam zaglądam do Paese :)) w sumie nie wiem, gdzie jeszcze w Wawie można dostać te kosmetyki ;)

      Usuń
  5. miałam kiedyś podkład z Paese, też bardzo mi ciemniał, ale może faktycznie to była wina pudru albo kremu :) mam też cień do powiek, bardzo wydajny i pigmentacja całkiem okej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ten nie ciemnieje, u mnie puder okazał się winowajcą ;)

      Usuń
  6. Pięknie na pięknej osobie! Masz długaśne włoski :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Podkład prezentuje się pięknie. Jaki to odcień, zdradzisz?

    OdpowiedzUsuń

Wybrane dla Ciebie

Instagram @subiektywnablog