GRWM z nowościami: BANDI, Purles, Avene, Revlon, Inglot, Too Faced, Clinique
10/28/2015
Dziś trochę 'pisane' GRWM ze sporą dawką nowości w mojej kosmetyczce. Makijaż codzienny, bez fajerwerków, świeży i rozświetlony dla każdej z Was. Zwłaszcza dla skóry suchej i zmęczonej. Poznajcie więc moje ostatnie nowości w akcji!
PIELĘGNACJA
Na pierwszy ogień idzie twarz, po nałożeniu pielęgnacji czyli:
Serum PURLES 107 - niestety nie będzie zachwytów, gdyż rozświetlające serum okazało się być wypełnione po brzegi ostrym brokatem, całkiem dużym i nieprzyjemnym podczas jego aplikacji. Na szczęście nie widać tego aż tak na buzi, jednak nie jest to rozświetlenie jakiego oczekuję od kosmetyku... Natomiast bardzo fajnie spisuje się krem Anti Anging od BANDI oraz krem pod oczy AVENE z najnowszej serii Physiolift. Jest treściwy i daje radę przez cały dzień.
Moja buzia lekko zaczerwieniona po zastosowaniu powyższej pielęgnacji.
PODKŁAD
Następnie przechodzę do aplikacji podkładu REVLON Nearly Naked w kolorze #120 Vanilla, jest wprawdzie w mojej kosmetyczce od akiegoś czasu, ale był do tej pory za jasny. W sumie miał być wpis o nim w roli głównej. Bardzo fajny młodszy brak Color Stay, który bardzo lubię. Ma dość rzadką konsystencję, aplikuję go gąbeczką Beauty Blender, dzięki czemu uzyskuję piękne i naturalne wykończenie. Wyrównuje koloryt i daje delikatny efekt mokrej skóry, co bardzo lubię. Możemy stopniować krycie od średniego po mocne. Jest bezzapachowy.
Dwie cienkie warstwy podkładu zupełnie mi wystarczają na cały dzień.
KONTUROWANIE
Kolejny krok to konturowanie. Przechodzę do pudru INGLOT do konturowania w najjaśniejszym kolorze 503, który wykorzystuję w zasadzie do przypudrowania jedynie korektora pod oczami. Buzię konturuję przy pomocy brązera REVLON #012 Bronzilla (fajna nazwa, prawda?) oraz różu z ARTDECO #37. Całość daje delikatne i dzienne wykończenie choć musicie uważać na róż, gdyż jest niezwykle intensywny. Mogłyście go już zobaczyć w akcji kilka miesięcy temu. Rozświetlacz FLORMAR (w zasadzie cień, który wykorzystuję jako rozświetlacz) to mój ulubieniec od ponad roku :), uwielbiam go i napiszę Wam w końcu post na jego temat, bo wiele z Was pyta mnie o niego. Dodaję go odrobinę pod łukiem brwiowym, na czoło, szczyt nosa, łuk kupidyna i kości policzkowe.
BRWI I OCZY
Po konturowaniu czas na brwi i oczy. Brwi to nowy nabytek z INGLOTA #63 (typowy taupe, czyli brąz z domieszką szarości), który jest wart uwagi, ale mam do niego zastrzeżenie. Ze względu na woskową formułę trzeba go docisnąć do skóry, aby dobrze zaaplikować, więc możliwe jest wyrwania brwi w miejscu, gdzie mocniej przyciśniemy. Uważam, że to spora wada dla osób takich jak ja, czyli z marnymi brwiami i brakami w nich. Czego nie można mu odmówić to trwałość, dzięki woskowi trzyma się solidnie cały dzień, utrwala brwi i dyscyplinuje jak należy. Tusz od TOO FACED, gdyby nie osypywał się byłby moim ideałem. Recenzja niebawem, efekt poniżej. Na powiecie krem w musie od SHISEIDO w kolorze BE 127 w złocie. Wykorzystuję go jako bazę i jako cień i stosuję z uwielbieniem w każdym makijażu. Na cień nakładam kredkę z ARTDECO by podkreślić linię rzęs.
USTA
Do ust, w zależności od humoru wybieram jedną z dwóch opcji. Pierwsza to niezawodna konturówka CLINIQUE do ust w zachowawczym nudowo-różowym kolorze, która jest świetna, miękka, idealnie nawilża i podkreśla usta. Używam ją często solo. I bardzo ją lubię. Kiedy mam ochotę na mocniejszy akcent na ustach dodaję do niej pomadkę KIKO MILANO kupioną rok temu. jest trwała, nie przesusza ust i bardzo dobrze się w niej czuję.
WŁOSY
Tu nie rozstaję się z dwoma produktami, czyli mój poranny MUST HAVE: krem do włosów BUMBLE&BUMBLE, który nakładam na końcówki przed suszeniem, dzięki czemu włosy nie puszą się, pięknie błyszczą. W ogóle ostatnio zaczęłam stosować produkty w formie kremów i dobrze mi z tym. Do wykończenia fryzury ZAWSZE używam olejku, z różanym od O'RIGHT nie rozstaję się, dosłownie, pokochałam jego zapach do tego stopnia, że noszę go w torebce i sięgam w ciągu dnia, skraplam kroplą nadgarstki by cieszyć się jego pięknym różanym zapachem.
I tak oto nastąpił koniec jednego z najdłuższych postów ever! Mam nadzieję, że Wam się podobał. Większość z nowości kosmetycznych mogę Wam spokojnie polecić. Polubiłam się z wieloma z powyższych produktów, wyłączając niestety serum Purles. Uważam, że zrezygnowanie z drapiących drobin zrobiłoby mu dobrze.
Dajcie znać, którą wersję ust wybieracie i czy chcecie więcej takich 'gadanych' postów? :)
30 komentarze
Podoba mi się złota pomadka Kiko :)
OdpowiedzUsuńwcale mnie to nie dziwi :) Bardzo ją lubię!
UsuńNearly Naked daje nawet bardzo mokre wykończenie :D Trzeba uważać ze świeceniem się i wylaniem produktu na podłogę :D
OdpowiedzUsuńoj tak, najbardziej bałam się tego wylania ;) a co do wykończenia, u mnie na suchej skórze nie miał tak mokrego wykończenia :)
UsuńPomadka z Kiko ma przepiękny kolor.
OdpowiedzUsuńUwielbiam podkład z Revlonu ! :)
OdpowiedzUsuńten akurat? Ja bardzo lubię color stay :)
Usuńbardzo podoba mi sie ta konturówka, podałabyś mi dokładną nazwę lub numer koloru?
OdpowiedzUsuńBardzo proszę: CLINIQUE Quickliner for Lips Intense 10 Intense Hibiscus
UsuńNie lubię wszystkie co ma drobinki :D Podobasz mi się w tej wersji z jasnymi ustami! ;)
OdpowiedzUsuńwiesz, że ja sobie też? :) piątka!
UsuńAle masz włoski długie :) Chyba dawno Cię nie widziałam na zdjęciach. Na Twojej buzi podkład NN z Revlon prezentuje się świetnie, u mnie tak fajnie nie było. W ogóle mam wrażenie, że moja skóra uczulona jest na jakąkolwiek dodatkową wartwę i wszystko z siebie zrzuca potokiem sebum... Jedyną rzeczą jaką trzymała był krem BB dr G. No i pięknie wyglądasz już po samym konturowaniu :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
rosną jak szalone! Kremy BB śwetnie się sprawdzają, ich ogromną zaletą jest fakt, że właśnie idealnie spisują się u cer problematycznych :)
UsuńPodobają mi się tego typu posty. Cień Flormaru faktycznie fajnie rozświetla. Bardzo naturalnie to wygląda. A co do wersji makijażu ust, to stawiam na jaśniejszą :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, będzie więcej :))
UsuńWpis się podobał - fajnie to wszystko pokazałaś - na sobie! Widać, jak działa.
OdpowiedzUsuńPodziwiam, że pokazałaś się bez makijażu i we wszystkich jego "stadiach" - fajnie! :-D
Dzięki :* ale powiem Ci, że bez makijażu jest lekki stresik :D
UsuńLubię takie posty, fajnie zobaczyć "od kuchni" jak ktoś robi makijaż :)
OdpowiedzUsuńpostaram się częściej zamieszczać takie posty :) Ale jednak łatwiej jest napisać recenzję niż zrobić taką sesję i fotografować się krok po kroku. Czasem zapominam o sfotografowaniu któregoś kroku i mam problem hihi
UsuńPodkład Revlon - cudo :) a Bandi Anti aging - mam i bardzo sobie chwalę :)
OdpowiedzUsuńA używasz serum z tej serii od BANDI? :)
UsuńBardzo dobrze się czyta dzięki sporej ilości zdjęć. Lubię takie posty, w których krok po kroku pokazany jest makijaż.
OdpowiedzUsuńPs. Usta lepsze intensywne, choć ja zmieniłabym też odcień pomadki, ale pewnie dlatego, że sama wolę czerwienie niż róże. :)
czerwieniom mówię nie ;)
Usuńkredeczka Clinique piękności! a ten podkład Revlon średnio się u mnie spisuje, :(
OdpowiedzUsuńszkoda, według mnie on będzie dobry tylko dla cer suchych... :)
UsuńZaczęłam własnie testowanie serum z Purles i mam bardzo mieszane uczucia, co do niego.
OdpowiedzUsuńja niestety odstawiłam produkt - nie będę go używała, gdyż drobiny podrażniają mi skórę...
UsuńJa z tych czytających... :) Fajny post!
OdpowiedzUsuńObie wersje ust fajne ...w zależności od nastroju tak jak piszesz. Zaintrygował mnie mocno ten krem do włosów..
o kremach do włosów, Gosieńko, chyba w końcu napiszę, bo mam sporą kolekcję i bardzo się z nimi polubiłam :)
UsuńSuper ten cały "rytuał" pokazałaś :) Wygląda na to, że lubię podglądać innych, bo Twój post bardzo mi się spodobał :)
OdpowiedzUsuń