Deborah Milano. Fluid Velvet Mat Lipstick.

Ile razy nie miałaś ochoty na makijaż? Ile razy zdarzyło się tak, że nie miałaś na niego czasu? W takiej sytuacji mój sprawdzony sposób to pomalowanie rzęs i kolor na ustach. Zawsze zdaje egzamin! Nikt nie zwraca uwagi na brak makijażu, za to wszyscy pochwalą kolor na ustach.

Idealne do dziennego, jak i wieczornego makijażu. W wielu barwach i wykończeniach. Wisienka na torcie. Pomadka. Nie wiem, jak wy, ale ja oszalałam na punkcie mocnego makijażu ust. Wymaga on precyzji, ale efekt wart jest tego wysiłku. Zabiera także więcej czasu, ale cóż to za poświęcenie? Kilka godzin efektu WOW gwarantowane.

Nowe matowe pomadki Deborah Milano to moje odkrycie, z całkowitą odpowiedzialnością stwierdzam, że nie byle jakie, bo odkrycie TEGO ROKU! Niezwykle napigmentowane, dzięki czemu kolor na ustach jest niezwykle intensywny już za pierwszym pociągnięciem. Bardzo trwałe - do kilku godzin jedzenie i picia. Nie wysuszają ust. Tak, to możliwe.

Pomadki mają wygodny aplikator, który pozwala wyrysować kontur. Jest dość twardy i sztywny, nie zrobicie sobie nim krzywdy. Pomadki one bardzo trwałe, jednak po nałożeniu nie zastygają natychmiast, pozwalają na drobne poprawki. Ważne, aby nakładać je na suche, czyste usta, wtedy najdłużej trzymają się na ustach.

Ogromnym zaskoczeniem jest dla mnie formuła pielęgnacyjna tych pomadek. Zastygają na konkretny mat, jednak nie wysuszają ust. Ba! Nie podkreślają suchych skórek. Przez długie godziny nic się nie dzieje. Mogłabym przyczepić się do 'zjadania' produktu, bo niektóre kolory faktycznie nieładnie się zjadają, ale nie rolują i nie rozmazują na pół twarzy.

Kolory pomadek są genialne, niezbyt często się zdarza, abym upodobała sobie każdy kolor z kolekcji, w tym przypadku 100% sukcesu.

Na ustach mam wymieszany kolor 4 oraz 5 i wklepany balsam. Taki efekt lubię najbardziej. Pomadka nie jest wtedy super trwała, ale wystarcza na moje potrzeby. Na większe wyjścia, kiedy muszę mieć perfekcyjne usta przez dłuższy czas wybieram #5, to moja faworytka.