BIOCAP Nutricolor Delicato 6.06 | Moje wrażenia po farbowaniu, a będzie ich wiele... czyli jak nie wchodzi się dwa razy do tej samej wody...


Na początku tego listu... nie będę Was bajerować, dziś będzie jedynie opisowa recenzja farby BIOCAP Delicato. 

Niestety w nieznanych okolicznościach szlag trafił moją kartę, na której znajdowało się dużo fotek, ale akurat zdjęć farby nie odtworzę.  Nie będzie też efektu przed i po. Jedynie wyleję swe gorzkie żale i opiszę Wam ile mnie kosztowało (PLNów i czasu, nie zdrowia) to testowanie...


Zanim przejdę do szczegółów przypomnę Wam wpis na temat farbowania BIOCAPem włosów mojej siostry KLIK

Farba jest zapakowana klasycznie. W środku znajdziemy oprócz standardowego zestawu półproduktów również zabezpieczający produkt przed zafarbowaniem skóry głowy okolic twarzy.

Kolor moich włosów, musicie mi wierzyć na słowo, to średni blond w momencie farbowania. Niestety do wyboru dostałam próbnik graficzny online, z którego musiałam sama wybrać kolor. Nie miałam możliwości skonsultowania tego z nikim, bo na maila nikt nie odpowiadał. Wybrałam więc według felernej tabeli kolor, który miał za zadanie jeszcze lekko włosy rozjaśnić. Zresztą, blond to blond...


Jeśli chodzi o samo nakładanie farby to nie widzę zupełnie nic odmiennego od klasycznych farb drogeryjnych. To co rzuca się od razu to zapach, jest intensywny. Skóra głowy nieco piecze. Zdziwiło mnie to mrowienie, bo nawet w farbach L'oreal, które nie są BIO, od dawna już mi się to nie zdarzyło. 

Farbę trzymałam według zaleceń, najpierw odrosty, po zalecanym czasie farba po całości i czekamy. 

Później było już tylko gorzej...

Po pierwszeskóra na linii włosów zafarbowała tak, że musiałam zmywać ją spirytusem, nie to nie żart. Pierwszy raz w życiu mi się to zdarzyło. Niestety nie udało mi się jej domyć za pierwszym i drugim razem...

Po drugie, kolor moich włosów zrobił się z blondu... kasztanowy... Na szczęście nie jestem ześwirowaną lalunią, wzięłam 10 oddechów i dałam sobie kilka dni na zmycie koloru i złagodzenie go. Naiwna! Jak kasztan miał się zmyć do blondu? OK. Wyjazd służbowy skutecznie odciągnął mnie od głupich myśli, a tym bardziej decyzji. Okropnie źle się czułam z tym kolorem, postarzałam się i w ogóle fatalnie wyglądałam...

Wizyta u fryzjera była konieczna, nie chciałam w kilka dni po farbie sama kłaść kolejną, nie mam też doświadczeń z dekoloryzacją z półki drogeryjnej. Udałam się więc do naszego 'rodzinnego salonu' blisko domu i... dekoloryzacja chemiczna nie była możliwa, włosy mam w dobrej kondycji i skórę głowy też (dostałam pochwałę hihi), ale po chemicznej dekoloryzacji popaliłabym włosy. Musiałyśmy wykonać delikatniejszą, ale jak się okazało, skuteczną dekoloryzację. Dzięki temu, już po 2h od zdjęcia farby i doprowadzeniu włosów do względnego ładu mogłyśmy przystąpić do nałożenia farby, która miała zniwelować odcień wielkanocnego kurczaka z moich włosów. To był etap pierwszy. Kosztował 350 zł...

Etap drugi. W ciągu 3 kolejnych tygodni kolor zmywał się i zmieniał, cieszyłam się, że nie zdecydowałyśmy się na ostrą dekoloryzację, bo już po tej lekkiej włosy były w zdecydowanie gorszej kondycji. Po 3 tygodniach kolejna wizyta, aby nałożyć już właściwy blond i dojść do mojego koloru... Udało się!

Ta przygoda kosztowała mnie 500 zł i kilka godzin czasu :/ W sumie możemy liczyć w tygodniach, bo nie chodzi jedynie o czasie spędzonym w salonie, okres przejściowy nie był łatwy. A mówią, że blogerki to mają takie super życie...

Podsumowując, aby nie było jadu i zła. Włosy po farbie były bardzo fajnie, przez pierwsze dni lekko się puszyły, ale potem wróciły do normy. Były miękkie i delikatne. Ale... bo przecież 'ale' musi być, nie wiem czym tak na prawdę różnią się farby drogeryjne od tych BIO. Serio? Z moich dotychczasowych doświadczeń wynika, że drogeryjne w tej walce wygrywają... Dlaczego? Farby drogeryjne nie farbują trwale skóry twarzy, nie pieką, nie pachną drażniąco, dobór koloru jest łatwiejszy, mają przystępną cenę... 

Farbo L'Oreal już nigdy Cię nie zdradzę!

Zawsze będę powtarzała, że blond to stan umysłu, nie kolor włosów ;) 

Blodi jednoczmy się!

ETYKIETY:

Zobacz także:

43 komentarze

  1. To niezłą miałaś przygodę... Jedna farba i jakie wydatki;/

    OdpowiedzUsuń
  2. O kurde... szalenie współczuję, ja też miałam kiedyś przygodę z farbowaniem, tylko u fryzjera co najgorsze. Miały być lekko rozjaśnione włosy, refleksy a wyszłam z blond kurczakiem na włosach - były dosłownie żółte :] Miesiąc się przemęczyłam a włosy doprowadzałam do ładu dwa lata :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. po deko włosy były kurczakowe więc poszła na nie farba, ale do właściwego koloru doszłam dopiero po kolejnej koloryzacji :)

      Usuń
  3. ojj ;/ sytuacja nie fajna.. Ja jestem wierna farbie Garnier Olia ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nic tylko współczuć. Nie dość, że koszt ogromny to samopoczucie/pewność siebie naruszone przez tak długi czas... ale co poradzić, podobno najlepiej uczy się na własnych błędach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. eeeh, żeby to był pierwszy raz... chciałam spróbować tej farby to spróbowałam :)

      Usuń
  5. Sprobuj inebrya, fajna jest i kolory ma ladne ;-))

    OdpowiedzUsuń
  6. Sporo Cię kosztowało to testowanie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Też często kupuje farbę z Loreal albo z Graniera bez amoniaku. Jestem z nich zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dobrze, że ja nie musze farbować :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja bym już została przy kasztanie ;) spory wydatek miałaś...oj...
    @Ilona ja też nie muszę farbować ale lubię ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jakbyś mnie w nich zobaczyła nie zostałabyś przy kasztanie. Musisz wierzyć mi na słowo :D

      Usuń
  10. O matko... wydatek duży :( Ale fakt spoko to miał być blond....jeszcze bym zrozumiała gdyby zrobił ci się ciemny blond/jasny brąz ale kasztan?
    Też jestem blondi ;) naturalnie popielata blondynka a reszta to rozjaśniany nieudany blond (nigdy więcej!)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nieźle Cię to kosztowało .
    Ja jestem blond i z koloru włosów i stanu umysłu więc nie farbuję,nie farbowałam i farbować póki co nie zamierzam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Oj współczuję kochana ! Ja sama malowałam się raz :D I to szamponetką ! :D I to CZERWONĄ ! :D ale to było w gimnazjum ;D teraz ufam tylko fryzjerowi ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. omg nie dość że szamponetka to jeszcze czerowna. Szalona byłaś :D

      Usuń
  13. Pierwszy raz spotykam się z tą farbą ale będę jej unikać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie no, jak dobierzesz kolor powinnaś być zadowolona, tylko, że ja nie widzę różnicy na plus dla tego produktu, aby musieć przepłacać :)

      Usuń
  14. Nie fajna przygoda..
    Ja też jestem blondi i też kiedyś chciałam sobie rozjaśnić nieco włosy ale zawsze było jakieś ale.. Teraz jestem zadowolona, że się nie skusiłam bo nie mam dzięki temu problemów z kolorem i przyzwyczaiłam się do myśli, że włosy nie będą jaśniejsze. ;)
    Natomiast tobie bardzo współczuję i już nie chodzi o te 500 zł ale o samopoczucie bo ja nawet nie chcę sobie wyobrażać jakbym się w takiej sytuacji czuła..
    Ale gratuluję powrotu do swojego koloru bo nie oszukując się większość kobiet na Twoim miejscu wolałaby pozostać już przy tym kolorze lub eksperymentować z innymi farbami niż wydać tyle pieniędzy. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie wolałabyś, uwierz mi... wydanie raz na pól roku 500 zł na fryzjera w Wawie to i tak nie jest takie straszne, bardziej martwiłam się, czy włosy poradzą sobie z takim obciążeniem... ale udało się.

      Usuń
  15. Wczoraj jak zobaczyłam ja stacjonarnie myślałam nad nią, ale szczerze? Po tym jak mi na fioletowo zafarbowali włosy mocnym tonerem na max 6 tygodni, a juz ponad dwa miesiące a kolor jaki był taki jest to mi sie odechciewa, tylko chciałabym mieć chlodny brąz włosy, a nie taki ciepły (teraz fioletowy -,-)

    OdpowiedzUsuń
  16. a szykowałam się do jej przetestowania! Dzieki za ten wpis, szalenie mi przykro ze cos takiego Cie spotkało :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję :) wszystko OK :D Może u Ciebie się sprawdzi, tylko obyś kolor dobry wybrała :)

      Usuń
  17. Ciesze się że nie sięgnęłam po nie w momencie kiedy byłam w okresie przejściowym bez farbowania na czerwień.

    OdpowiedzUsuń
  18. Ja ostatnio skusiłam się na dogeryjne ombre L'Oreal na włosach (drugie farbowanie w życiu) i mocno tego żałowałam :) Nie dość, że włosy poszły w rudy ton, to były spalone. Były, bo mocno je skróciłam i teraz wróciłam do odżywek z silikonami żeby trochę je zabezpieczyć... Eh, jednak nie warto szaleć :)
    pozdrawiam, A

    OdpowiedzUsuń
  19. Czytałam już o niej chyba u Jamapi, niestety też nie było dobrze, wolę jednak chemiczne :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Łojeja, ale Cię załatwiła ta farba :/

    OdpowiedzUsuń
  21. ojej współczuję takich przeżyć:(
    Ja mam swoja ulubiona drogeryjna farbę, aktualnie nie farbuję włosów, ale jeśli znów zamarzy mi się zmiana koloru, to sięgnę po sprawdzona farbę. Boję się ryzykować z innymi.

    OdpowiedzUsuń

Wybrane dla Ciebie

Instagram @subiektywnablog