BIOCAP Nutricolor Delicato 6.06 | Moje wrażenia po farbowaniu, a będzie ich wiele... czyli jak nie wchodzi się dwa razy do tej samej wody...
8/07/2014
Na początku tego listu... nie będę Was bajerować, dziś będzie jedynie opisowa recenzja farby BIOCAP Delicato.
Niestety w nieznanych okolicznościach szlag trafił moją kartę, na której znajdowało się dużo fotek, ale akurat zdjęć farby nie odtworzę. Nie będzie też efektu przed i po. Jedynie wyleję swe gorzkie żale i opiszę Wam ile mnie kosztowało (PLNów i czasu, nie zdrowia) to testowanie...
Zanim przejdę do szczegółów przypomnę Wam wpis na temat farbowania BIOCAPem włosów mojej siostry KLIK.
Farba jest zapakowana klasycznie. W środku znajdziemy oprócz standardowego zestawu półproduktów również zabezpieczający produkt przed zafarbowaniem skóry głowy okolic twarzy.
Kolor moich włosów, musicie mi wierzyć na słowo, to średni blond w momencie farbowania. Niestety do wyboru dostałam próbnik graficzny online, z którego musiałam sama wybrać kolor. Nie miałam możliwości skonsultowania tego z nikim, bo na maila nikt nie odpowiadał. Wybrałam więc według felernej tabeli kolor, który miał za zadanie jeszcze lekko włosy rozjaśnić. Zresztą, blond to blond...
Jeśli chodzi o samo nakładanie farby to nie widzę zupełnie nic odmiennego od klasycznych farb drogeryjnych. To co rzuca się od razu to zapach, jest intensywny. Skóra głowy nieco piecze. Zdziwiło mnie to mrowienie, bo nawet w farbach L'oreal, które nie są BIO, od dawna już mi się to nie zdarzyło.
Farbę trzymałam według zaleceń, najpierw odrosty, po zalecanym czasie farba po całości i czekamy.
Później było już tylko gorzej...
Po pierwsze, skóra na linii włosów zafarbowała tak, że musiałam zmywać ją spirytusem, nie to nie żart. Pierwszy raz w życiu mi się to zdarzyło. Niestety nie udało mi się jej domyć za pierwszym i drugim razem...
Po drugie, kolor moich włosów zrobił się z blondu... kasztanowy... Na szczęście nie jestem ześwirowaną lalunią, wzięłam 10 oddechów i dałam sobie kilka dni na zmycie koloru i złagodzenie go. Naiwna! Jak kasztan miał się zmyć do blondu? OK. Wyjazd służbowy skutecznie odciągnął mnie od głupich myśli, a tym bardziej decyzji. Okropnie źle się czułam z tym kolorem, postarzałam się i w ogóle fatalnie wyglądałam...
Wizyta u fryzjera była konieczna, nie chciałam w kilka dni po farbie sama kłaść kolejną, nie mam też doświadczeń z dekoloryzacją z półki drogeryjnej. Udałam się więc do naszego 'rodzinnego salonu' blisko domu i... dekoloryzacja chemiczna nie była możliwa, włosy mam w dobrej kondycji i skórę głowy też (dostałam pochwałę hihi), ale po chemicznej dekoloryzacji popaliłabym włosy. Musiałyśmy wykonać delikatniejszą, ale jak się okazało, skuteczną dekoloryzację. Dzięki temu, już po 2h od zdjęcia farby i doprowadzeniu włosów do względnego ładu mogłyśmy przystąpić do nałożenia farby, która miała zniwelować odcień wielkanocnego kurczaka z moich włosów. To był etap pierwszy. Kosztował 350 zł...
Etap drugi. W ciągu 3 kolejnych tygodni kolor zmywał się i zmieniał, cieszyłam się, że nie zdecydowałyśmy się na ostrą dekoloryzację, bo już po tej lekkiej włosy były w zdecydowanie gorszej kondycji. Po 3 tygodniach kolejna wizyta, aby nałożyć już właściwy blond i dojść do mojego koloru... Udało się!
Ta przygoda kosztowała mnie 500 zł i kilka godzin czasu :/ W sumie możemy liczyć w tygodniach, bo nie chodzi jedynie o czasie spędzonym w salonie, okres przejściowy nie był łatwy. A mówią, że blogerki to mają takie super życie...
Podsumowując, aby nie było jadu i zła. Włosy po farbie były bardzo fajnie, przez pierwsze dni lekko się puszyły, ale potem wróciły do normy. Były miękkie i delikatne. Ale... bo przecież 'ale' musi być, nie wiem czym tak na prawdę różnią się farby drogeryjne od tych BIO. Serio? Z moich dotychczasowych doświadczeń wynika, że drogeryjne w tej walce wygrywają... Dlaczego? Farby drogeryjne nie farbują trwale skóry twarzy, nie pieką, nie pachną drażniąco, dobór koloru jest łatwiejszy, mają przystępną cenę...
Farbo L'Oreal już nigdy Cię nie zdradzę!
Zawsze będę powtarzała, że blond to stan umysłu, nie kolor włosów ;)
Blodi jednoczmy się!
43 komentarze
To niezłą miałaś przygodę... Jedna farba i jakie wydatki;/
OdpowiedzUsuńzdarza się :) niestety :/
UsuńWzięłaś ciemną farbę i chciałaś mieć błąd?
UsuńBlond
UsuńO kurde... szalenie współczuję, ja też miałam kiedyś przygodę z farbowaniem, tylko u fryzjera co najgorsze. Miały być lekko rozjaśnione włosy, refleksy a wyszłam z blond kurczakiem na włosach - były dosłownie żółte :] Miesiąc się przemęczyłam a włosy doprowadzałam do ładu dwa lata :P
OdpowiedzUsuńpo deko włosy były kurczakowe więc poszła na nie farba, ale do właściwego koloru doszłam dopiero po kolejnej koloryzacji :)
Usuńojj ;/ sytuacja nie fajna.. Ja jestem wierna farbie Garnier Olia ;)
OdpowiedzUsuńnie próbowałam, chyba nie spróbuję ;)
UsuńNic tylko współczuć. Nie dość, że koszt ogromny to samopoczucie/pewność siebie naruszone przez tak długi czas... ale co poradzić, podobno najlepiej uczy się na własnych błędach.
OdpowiedzUsuńeeeh, żeby to był pierwszy raz... chciałam spróbować tej farby to spróbowałam :)
UsuńSprobuj inebrya, fajna jest i kolory ma ladne ;-))
OdpowiedzUsuńwygugluję, dzięki :))
UsuńSporo Cię kosztowało to testowanie.
OdpowiedzUsuńno niestety...
UsuńTeż często kupuje farbę z Loreal albo z Graniera bez amoniaku. Jestem z nich zadowolona :)
OdpowiedzUsuńtylko loreal :D
UsuńDobrze, że ja nie musze farbować :D
OdpowiedzUsuńja też nie muszę :D
UsuńJa bym już została przy kasztanie ;) spory wydatek miałaś...oj...
OdpowiedzUsuń@Ilona ja też nie muszę farbować ale lubię ;-)
jakbyś mnie w nich zobaczyła nie zostałabyś przy kasztanie. Musisz wierzyć mi na słowo :D
Usuńnieźle :P
OdpowiedzUsuń:P
UsuńO matko... wydatek duży :( Ale fakt spoko to miał być blond....jeszcze bym zrozumiała gdyby zrobił ci się ciemny blond/jasny brąz ale kasztan?
OdpowiedzUsuńTeż jestem blondi ;) naturalnie popielata blondynka a reszta to rozjaśniany nieudany blond (nigdy więcej!)
my blondi musimy się trzymać razem hahaha :D
UsuńNieźle Cię to kosztowało .
OdpowiedzUsuńJa jestem blond i z koloru włosów i stanu umysłu więc nie farbuję,nie farbowałam i farbować póki co nie zamierzam :)
zazdrocha :D
UsuńOj współczuję kochana ! Ja sama malowałam się raz :D I to szamponetką ! :D I to CZERWONĄ ! :D ale to było w gimnazjum ;D teraz ufam tylko fryzjerowi ;D
OdpowiedzUsuńomg nie dość że szamponetka to jeszcze czerowna. Szalona byłaś :D
UsuńPierwszy raz spotykam się z tą farbą ale będę jej unikać ;)
OdpowiedzUsuńnie no, jak dobierzesz kolor powinnaś być zadowolona, tylko, że ja nie widzę różnicy na plus dla tego produktu, aby musieć przepłacać :)
UsuńNie fajna przygoda..
OdpowiedzUsuńJa też jestem blondi i też kiedyś chciałam sobie rozjaśnić nieco włosy ale zawsze było jakieś ale.. Teraz jestem zadowolona, że się nie skusiłam bo nie mam dzięki temu problemów z kolorem i przyzwyczaiłam się do myśli, że włosy nie będą jaśniejsze. ;)
Natomiast tobie bardzo współczuję i już nie chodzi o te 500 zł ale o samopoczucie bo ja nawet nie chcę sobie wyobrażać jakbym się w takiej sytuacji czuła..
Ale gratuluję powrotu do swojego koloru bo nie oszukując się większość kobiet na Twoim miejscu wolałaby pozostać już przy tym kolorze lub eksperymentować z innymi farbami niż wydać tyle pieniędzy. :)
nie wolałabyś, uwierz mi... wydanie raz na pól roku 500 zł na fryzjera w Wawie to i tak nie jest takie straszne, bardziej martwiłam się, czy włosy poradzą sobie z takim obciążeniem... ale udało się.
UsuńWczoraj jak zobaczyłam ja stacjonarnie myślałam nad nią, ale szczerze? Po tym jak mi na fioletowo zafarbowali włosy mocnym tonerem na max 6 tygodni, a juz ponad dwa miesiące a kolor jaki był taki jest to mi sie odechciewa, tylko chciałabym mieć chlodny brąz włosy, a nie taki ciepły (teraz fioletowy -,-)
OdpowiedzUsuńfajnie, fioletowe :)
Usuńa szykowałam się do jej przetestowania! Dzieki za ten wpis, szalenie mi przykro ze cos takiego Cie spotkało :(
OdpowiedzUsuńdziękuję :) wszystko OK :D Może u Ciebie się sprawdzi, tylko obyś kolor dobry wybrała :)
UsuńCiesze się że nie sięgnęłam po nie w momencie kiedy byłam w okresie przejściowym bez farbowania na czerwień.
OdpowiedzUsuń:) no wiesz... może u Ciebie by dała radę? :)
UsuńJa ostatnio skusiłam się na dogeryjne ombre L'Oreal na włosach (drugie farbowanie w życiu) i mocno tego żałowałam :) Nie dość, że włosy poszły w rudy ton, to były spalone. Były, bo mocno je skróciłam i teraz wróciłam do odżywek z silikonami żeby trochę je zabezpieczyć... Eh, jednak nie warto szaleć :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
Czytałam już o niej chyba u Jamapi, niestety też nie było dobrze, wolę jednak chemiczne :)
OdpowiedzUsuńŁojeja, ale Cię załatwiła ta farba :/
OdpowiedzUsuńo mamo :(
OdpowiedzUsuńojej współczuję takich przeżyć:(
OdpowiedzUsuńJa mam swoja ulubiona drogeryjna farbę, aktualnie nie farbuję włosów, ale jeśli znów zamarzy mi się zmiana koloru, to sięgnę po sprawdzona farbę. Boję się ryzykować z innymi.