HITY BLOGOSFERY, KTÓRE SIĘ U MNIE NIE SPRAWDZIŁY... vol. 2
10/14/2015
Dziś kolejna odsłona serii o hitach internetów, które u mnie poniosły sromotną klęskę i nie dam im już żadnej szansy. Nie ma mowy! I choć jestem dość łaskawa i zazwyczaj nie przekreślam produktu pochopnie tym produktom już dziękuję.
Premiera serii o hitach internetu, które się u mnie nie sprawdziły była... ponad rok temu. Tak więc dziś czas na kolejną odsłonę. Za dużo produktów tutaj nie znajdziecie, ale ciekawa jestem Waszych bubli, które kupione pod wpływem blogosfery leżą porzucone w czeluściach Waszych przepastnych szuflad i szafek. Jedziemy!
Na serio nie wiem co mnie podkusiło, aby nabyć paletkę Barry M Natural Glow. Nie wyróżnią ani trwałość sieni, ani ich pigmentacja, o kolorystyce nie wspominając. Zupełnie przeciętna paleta, kupiona pod wpływem Was, drogie koleżanki, przeleżała jakiś rok, może półtora totalnie niedoceniona.
Odżywka Revitalash, zdobyta w końcu upragniona odżywka, która miała spełnić moje ciche marzenie o długich i pięknych rzęsach... uczuliła mnie. Jej używanie nie było niestety możliwe, gdyż po każdorazowym użyciu oczy łzawiły i miałam zaburzone widzenie. potem stosowałam ją krótki czas na brwi, ale historia powtórzyła się. Silne działanie kosmetyku powodowało łzawienie nawet jak stosowałam odżywkę na brwi! Pożegnałam się z nią ze smutkiem... serio. I powiem Wam, że od tamtej pory boję się sięgać po specyfiki na brwi i rzęsy, przecież nie można mieć wszystkiego ;)
Korektor Lasting Perfection od Collection, hit internetów, okazał się największym bublem z tej listy. Na serio, starał się, podchodziłam do niego kilka razy. Ważył się, właził w zmarszczki, podkreślał niedoskonałości skóry. Bubel nad buble, nie wart nawet tych 5 funtów, które kosztuje. Także posiadaczkom suchej skóry odradzam... brrr.
Hit ostatnich tygodni wśród blogerek i vlogerek, czyli zakupy z Chin. No powiem Wam, że nie wiem co musiałoby mnie teraz przekonać, żeby ponownie wydać nawet 5 dolców na tych stronach. W sumie nie zasadzałam się na jakieś wielkie zakupy, skusiłam się na dwie rzeczy, gąbki do makijażu, które warto mieć w torebce w celu ewentualnej samoobrony, bo do niczego innego to się nie przydadzą. Twarde, nieelastyczne i bezużyteczne jak dla mnie. Pędzle (kupiłam w sumie dla tuby) mogę dać dzieciom do malowania farbami, w sumie to nawet do tego się nie przydadzą, bo większość trzonków w tych pędzlach poodpadała... A wszystko tak cuchnie klejem, że niejeden narkoman miałby niezły odlot (za kilka dolców do tego), nie wiem, czy zdobędę się na odwagę, żeby włożyć tam swoje ulubione pędzle (wietrzę od 2 tygodni i wciąż to samo...)... no także ten. Nie polecam.
Wiem, że lubicie tą serię. Podzielcie się swoimi bublami, które kupiłyście pod wpływem blogosfery. Buziaki, Subi
65 komentarze
W sumie miałam tylko korektor Collection i u mnie sprawdził się stosowany na niedoskonałości lub przebarwienia. Pod oczy jest za ciężki niestety (chociaż na upartego też go aplikowałam, ale tylko przy pomocy Beauty Blendera).
OdpowiedzUsuńu mnie na upartego nie poszło ;)))
UsuńŻadnego z wymienionych produktow przez Ciebie nie miałam, a kusił mnie ten korektor i paleta swojego czasu. Może i lepiej, że się na nie nie skusiłam :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że dużego pożytku byś z paletki nie miała ;)
UsuńFuj! Pedzle z chinskich sklepów...o zgrozo!
OdpowiedzUsuńjak czytalam Twój oips to juz uczulenia dostalam heheheh ;D ;D
z Twoich bubli znam tylko revitalash i nie mam nic do zarzucenia
ha ha ha ha, nie nazwałabym revitalash bublem, uczulił mnie akurat, uważam, że z dostępnych produktów on zasługuje na uwagę - został stworzony z myślą o kobietach, które borykają się z utratą włosów po chemioterapiach... Jest skuteczny i działa! Ale niestety mnie uczulił :/
UsuńJa też nie rozumiem fenomenu chińskich sklepów internetowych:P
OdpowiedzUsuńuff, dobrze, że nie wydałam tam milionów monet ;D
UsuńMiałam podobną historię z Revitalash... coś w niej siedzi ;D
OdpowiedzUsuńdużo chemii... bardzo silny środek :/
UsuńJa mimo wszystko i tak chciałabym wypróbować korektor Collection :) A pędzle z Chińskiej strony mam i uwielbiam! To zależy na jaki zestaw się trafi.
OdpowiedzUsuńserio? kupujesz i gryziesz pazury, czy tym razem padnie na Ciebie Tobie wpadnie szczęśliwy los w postaci niezłego zestawu :D Nie wchodzę w to więcej :D
Usuńja jakoś zawsze jestem uprzedzona do odżywek do rzęs: D
OdpowiedzUsuńjakbyś miała takie rzęsy jak ja to szukałabyś rozwiązania ;D
UsuńMnie za to uczuliły kosmetyki Mary Kay, które wygrałam u Ciebie w rozdaniu. Straszna szkoda i rozczarowanie. A miało być tak pięknie.. ;)
OdpowiedzUsuńsmuteczek :(
UsuńCzasami nie warto kupować tego co dla większości jest dobre ;)
OdpowiedzUsuńa ja myślę, że to nie jest kwestia dobrego, ale mody... chwilowy szał... a potem zdechł pies :D
UsuńU mnie się nie sprawdzają produkty Evree :P nic z nich nie miałam ;) Och zapach kleju hahahah <3 ;D
OdpowiedzUsuńevree ma dużo fajnych kosmetyków, osobiście miło mnie marka zaskoczyła. lubisz też zapach benzyny? :D
UsuńNie słyszałam o tych hitach )
OdpowiedzUsuńniemożliwe!
Usuńu mnie Revitalash też się nie sprawdził;/
OdpowiedzUsuńzdecydowanie nie dla wrażliwców. Moja siostra używała z dużym sukcesem :)
UsuńHahaha, to może narkomani powinny zaopatrywać się w te pędzle, wyjdzie taniej ;p
OdpowiedzUsuńU mnie nie sprawdziła się np. maskara z Maybelline Lash Sensational, a inni ją kochają, polecają, och, ach. U mnie dupa :) Znalazłoby się jeszcze parę kosmetyków :)
ha ha ha, teraz to im pomysł podsunęliśmy ;)
UsuńNie znam żadnego z Twoich bubli :) U mnie z blogeskich hitów nie sprawdziły się m.in. Effeclar Duo (dostałam po nim pięknej egzemy na brodzie i policzkach), balsam w słoiczku Tisane (wysuszył mi usta na wiór) i podkład matujący Annabelle Minerals (warzy się tworząc nieestetyczną skorupę).
OdpowiedzUsuńTisane na tak, reszty nie znam :D
Usuńja też nie rozumiem fenomenu chińskich sklepów...miałam współpracę z BPS i na początku się jarałam że mam coś z zagranicznej strony (początki blogowania to cieszyło byle co :P ) ,potem zrezygnowałam bo takie okropieństwa zaczęły przychodzić że szok :)
OdpowiedzUsuńNa chwilę obecną dla mnie bublem (może nie aż takim,ale nie zachwyciły mnie) są cienie Sleek,poza tym wiem że było kilka rzeczy,ale nie mogę sobie przypomnieć...
sleeka lubiłam, miałam 2 paletki i na serio fajne :) ale po jakimś czasie pojechały do potrzebujących :D
UsuńMiałam korektor z Collection i przyznam szczerze, że już pod koniec strasznie się z nim męczyłam - ot taki sobie zwykły, nieco ciężki korektor. O ile dobrze pamiętam to i u mnie wchodził minimalnie w zmarszczki :/
OdpowiedzUsuńtak mnie tym wkurzał, że nie wiesz! Normalnie dostawałam szału :D
Usuńu mnie też Revitalash się nie sprawdził, żadnych efektów, oczy szczypały jak cholera, wyrzuciła do kosza i nigdy więcej się na nią nie skuszę. Co do pędzli z Chin czy w ogóle produktów do makijażu to przyznam się, że bałabym się ich używać, bo mam wrażliwą cerę :P
OdpowiedzUsuńnie wiem, nie używałam, ale niebawem post o pędzlach z Sedona Lace, będzie się działo! ;)
UsuńNa szczęście ostatnimi czasy trzymam swoje nagłe chciejstwa w ryzach i kupuję rozsądnie ;)
OdpowiedzUsuńno i ja też tak robię :) mój portfel to lubi i szafki w łazience też :D
Usuńz powyższych produktów nie znam ani jednego niestety
OdpowiedzUsuńna całe szczęście! :)
UsuńMoim największym bublem, który niby miał być hitem, był olejek z Alterry :D
OdpowiedzUsuńa o ja lubiłam, zapomniałam już o nim wprawdzie :)
Usuńoj szkoda, że Revitalash Cię uczulił, bo u mnie sprawdzał się super i dał mega efekty! :)
OdpowiedzUsuńwierzę w to i zazdroszczę, bo bardzo na niego liczyłam :)
UsuńTeż chińskie pędzle mnie nie przekonały, jakość kiepska, włosie brzydko przycięte i mało zbite ;/
OdpowiedzUsuńoni sa mistrzami przycinania włosia, serio :D chyba jakiś pijany Chińczyk je przycina po nocach :D
UsuńDobrze wiedzieć że ta paleta to taki koszmarek, na pewno się na nią nie skuszę.. ;)
OdpowiedzUsuńszkoda zachodu, więcej papieru w niej niż pożytku :)
UsuńAkurat nic z Twoich "hitów" nie miałam okazji używać, ale cieszę się, że zrobiłaś ten post bo to tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że własny zdrowy rozsądek dobrze podpowiada od czasu do czasu.
OdpowiedzUsuńNo pewnie! Choć trudno czasem z tym zdrowym rozsądkiem :)
UsuńNajwiększym była zdecydowanie Nivea Long Repair. Tyyyle się o niej naczytałam! Że lekka, regenerująca, trochę protein, trochę humektantów, odrobina silikonów, dokładnie to, co lubią moje włosy. Skończyło się masakrycznym przeproteinowaniem. Włosy sztywne jak druty, końcówki dosłownie "spalone", pasemko podniesione o kilka cm zostawało w tej pozycji. A mam idealnie zdrowe, gładkie, śliskie włosy! Jakoś je odratowałam, ale od tego czasu mieszam ją zawsze z dużą ilością jakiejś nawilżającej maski.
OdpowiedzUsuńZa to chińskie pędzle bardzo sobie chwalę. Zaliczyłam kilka wpadek (skunks "RT" jest fatalny), ale większość jakościowo nie odbiega od tańszych marek polskich i zachodnich, niektóre są lepsze od Hakuro (przy kilkukrotnie niższej cenie). Włosie jest mięciutkie i równo ułożone, nie wypada, pędzle świetnie znoszą pranie i wożenie w torebce, a jedynym, który się rozchwiał jest... Hakuro H24 ;) Miałaś chyba po prostu pecha.
no mogło tak być, ale wole już nie grać w tę ruletkę :D
UsuńZnam tylko Revitalash i u mnie efekty były niezłe. Jeśli chodzi o zakupy z chin to ja trafiłam na naprawdę świetne pędzle i kilka innych perełek ( szczególnie płytki do stempli, naklejki wodne ), ale w sumie jakiś wielkich zakupów też nie robiłam.
OdpowiedzUsuńno naklejki tak, ale pędzle... porażka :(
UsuńA ja lubie chińskie zakupy, ale nie na tych "blogerskich stronach", tylko na Aliexpress. Nie zamawiam tam podrób, ani jakichś badziewi tylko różne drobiazgi np ozdoby na paznokcie, niepowtarzalne ciuszki czy inne drobiazgi. Tam trzeba się rozpatrzyć i sprawdzać komentarze, statystyki i...jeszcze na bubel nie trafiłam ;) Z tych kosmetyków nie miałam żadnego, nie kupuję pierdół tylko dlatego, że to hit. Ja mam swoje hity i ich się trzymam ;)
OdpowiedzUsuńciuchów w życiu bym nie kupiła, bo jakość jest straszna! A najbardziej wkurza mnie zabawa w zgaduj zgadula, bo nie wiesz, co Ci się trafi i jakiej jakości... nie wchodzę w to więcej!
UsuńNie znam żadnego z nich, rzadko kiedy kupuję pod wpływem impulsu, w sumie to bubli nawet dużo nie miałam, można policzyć na ręce, jednej :)
OdpowiedzUsuńno i ja już nie kupuję pod wpływem... ani blogerem ani impulsu hihi :)
Usuńu mnie do tej kategorii zdecydowanie zalicza się "odżywka" Max Repair od evree, po której przez 2 miesiące musiałam regenerować paznokcie... :/
OdpowiedzUsuńnie strasz mnie, zaczęłam jej używać, po hybrydach moje pazury wpadły w czarną rozpacz i łamią się i rozdwajają na potęgę :(
Usuńwielu dziewczynom podobno pomogła, tylko kilka było niezadowolonych, więc może będziesz w większości ;)
Usuńdam znać, bo teraz jej się dokładnie przyjrzę :D
UsuńNa mnie na szczęście blogosfera nie działa, kupuję tylko ewentualnie podpatrzone książki dla dzieci :D
OdpowiedzUsuńserio? aż trudno uwierzyć hihihi :) Książki akurat sama wybieram w księgarni ;)
UsuńMiałam kiedyś paletkę Barry M - też kupiłam ją pod wpływem opinii na blogach. Byłam z niej niezadowolona i zaraz są odsprzedałam.
OdpowiedzUsuńa widzisz, nie wiem więc czym się dziewczyny tak zachwycały... miernota straszna! ;)
UsuńZ Twoich bubli miałam tylko korektos Collection i też średnio mnie do siebie przekonał, ale zrzuciłam winę za to na fakt, że w używaniu korektora zbyt biegła nie byłam wtedy :) Ale odczucia miałam podobne. Pod oczy za cieżki, a na niedoskonałościach widoczny był z kilometra. Teraz pewnie walczyłabym z nim Beauty Blenderem, ale wtedy jakoś na to nie wpadłam / albo nie miałam jajeczka.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A