Balea | Elektryczna tarka do stóp. Warto czy nie warto?

Dziś o narzędziu zbrodni, które jest niczym innym, jak tańszym odpowiednikiem tarki od Scholl. 



W opakowaniu kartonowym znajdziemy tarkę, komplet baterii (2 paluszki) oraz 4 rolki. Niebieskie rolki są teoretycznie mocniejsze, koralowe delikatniejsze. Ja dokupiłam od razu zapas rolek, bo nie mam dostępu do DM na co dzień. Na tarkę mamy 3 lata gwarancji.



Wymiana pilników jest dziecinnie łatwa, do tego stopnia, że podczas ścierania stóp już mi dwa razy wypadła rolka z urządzenia. Dużym plusem jest fakt, że rolki zapakowane są w plastikowe ochronki, dzięki czemu możemy je bezpiecznie przewozić.


Powiem Wam szczerze, że dużo więcej spodziewałam się od tej tarki, a raczej tareczki. Jak dla mnie minusem jest zbyt mała powierzchnia tarcia, wałek jest za mały, musimy dość precyzyjnie przykładać ją, aby wałek dobrze przylegał do naskórka. 

Nie zauważyłam też rzeczonego hamulca bezpieczeństwa, specjalnie bardzo mocno dociskałam tarkę do pięt i jedyne co to tarka natychmiast zwalniała, ale dla mnie jest to wada produktu. Zwalnia i wyje, jakby jej brakowało mocy, na pewno nie jest to kwestia bezpieczeństwa, bo tarka niezwykle delikatnie ściera. OK, moje stopy wymagają mocnego tarcia, kilka lat temu poparzyłam je w Hiszpanii na plaży i od tamtej pory borykam się głębokimi bruzdami. Muszę też o nie bardzo dbać, aby wyglądały elegancko - w okresie letnim dużo częściej wykonuję pedicure, a codziennie smaruję stopy masłem shea, bardzo je Wam polecam do stóp, działa cuda.

Wracając do tarki Balea, nie jest tak źle. Po kilku tygodniach stosowania ułożyłyśmy sobie jakoś nasze wspólne życie. 

Niestety tarka od Balea nie okazała się tak skuteczna, abym mogła rozstać się z moją tarką od Peggy Sage, ręczne usuwanie zrogowaciałej skóry na stopach najlepiej się u mnie sprawdza. Po tradycyjnym zabiegu wykorzystuję tarkę elektryczną od Balea na sam koniec. Wymaga to trochę czasu, aby uzyskać pożądany efekt, ale warto. Jest idealnym uzupełnieniem mojego rytuału pedicure. Dzięki niej na sam koniec wygładzam stopy i uzyskuję efekt delikatnych pięt. W tej sytuacji zmieniłam swój rytuał pedi i zrezygnowałam z peelingu ręcznego. Na pewno nie oszczędza mi czasu, ponieważ wymaga go sporo, aby stopy były naprawdę ładne. Dodatkowo, tarka sprawdza się, kiedy po kilku dniach doszlifuję stopy dla podtrzymania efektu, dzięki temu cały zabieg pedi mogę wykonać rzadziej. 


Jeśli chodzi o dostępność i cenę, produkty marki Balea kupicie w drogeriach DM. Pilnik to koszt 20 euro, zapasowe pilniczki niecałe 8 euro. Czyli koszt ok. 115 zł. Powiem Wam, że lepiej chyba było dołożyć parę złotych i kupić w promocji tarkę z Scholl. 

Dajcie znać, jakie macie doświadczenia z takimi produktami, czy według Was warto je kupować? I ewentualnie co polecacie?


ETYKIETY:

Zobacz także:

33 komentarze

  1. Muszę przyznać, że kuszą mnie tego typu tarki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie też, ale bez sensu kuszą mnie te drogeryjne produkty... takie mam oto przemyślenie :)

      Usuń
  2. Mialam ją kupic, ale zobaczylam wielkosc rolek to widzialam ze sie nie sprawdzi ;) Ale mam tez znajome ktore z scholl rowniez nie są zadowolone, wiec na tę też sie nie skuszę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no widzisz, ja na to nie wpadłam... i już za późno ;)

      Usuń
  3. chciałam kupić w biedronce,ale się spóźniłam ;/ może kiedyś skusze się na tą z Scholla :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja polowałam na tą z biedronki ale rozeszła się jeszcze szybciej niż świeże bułeczki.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakoś mnie nie zachęca, pewnie nie chciałoby mi się spędzać zbyt dużo czasu z taką maszynką. Niby oszczędzanie czasu, a tak naprawdę pożera go jeszcze więcej. Wolę zwykły pumeks i peeling do stóp.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. u mnie za to tarka Peggy Sage daje radę :) tyle, że wysiłek spory przy tym ;)

      Usuń
  6. Czy ta tareczka czy inna nie będą tak dobre ponieważ mają małą ilość V . I nie będą tak dobre jak frezary ;]

    OdpowiedzUsuń
  7. Suma w przeliczeniu na nasze spora, faktycznie jak już to lepiej dołożyć i kupić oryginał. Czaiłam się na tarki, które miały pojawić się w Biedronce, ale kurczę nie trafiłam,a sprawdzałam w kilku Biedronkach. Ich podróbka Clarisonica nie jest taka zła, więc myślałam, że może z tym przyrządem również nie będzie źle, a nawet jeśli to tylko raptem 20 zł ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawa byłam Twojej opinii,myślałam,że będzie bardziej na "+",bo w sumie chciałabym kupić,no ale dobrze wiedzieć. Mam wymagające stopy,więc u mnie by się nie sprawdziła,no i ta cena...

    OdpowiedzUsuń
  9. Niedawno podobne urządzenie było w Biedronce, ale nie skusiłam się, bo bałam się właśnie, że będzie za słaby. Szkoda kasy. Pozostanę przy klasycznej tarce i peelingu, których efektów mnie zadowalają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no właśnie, szkoda, że nie ma żadnej alternatywy, przy której nie jest wymagany wysiłek fizyczny ;)

      Usuń
  10. nie miałam z czymś takim doświadczenia,ale patrząc na cenę to lepiej chyba dołożyć do scholl

    OdpowiedzUsuń
  11. ciekawy produkt nigdy nie używałam takich sprzętów!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to nie jest mój pierwszy, bo kupowałam już odpowiedniki do manicure i nie nauczyłam się niestety ;)

      Usuń
  12. Nigdy nie miałam tego typu wynalazku :-)

    OdpowiedzUsuń
  13. onie te gadżety nie dla mnie, bo miałabym i poużywąła przez miesiąc i poszłyby w kąt..

    OdpowiedzUsuń
  14. A ja lubię tego rodzaju wynalazku ..tylko że łączą się one w moim przypadku ze słomianym zapałem...ochoczo poużywam dzień, dwa ewentualnie tydzień a potem rzucam w kąt ..
    U mnie rewelacją okazały się te skarpetki złuszczające (wersja koreańska z ibeja ;) chwilowo jestem nieco nabzdyczona bo kolejny ibejowy sprzedawca zrobił mnie w balona i domagam się zwrotu kasy nie dostałam przesyłki) ale na pewno jeszcze nie raz zafunduję sobie taką kurację..
    Swoją drogą do stóp mam baaaardzo daleko ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiem o czym mówisz, ale u mnie stopy to dość ważna część wymagająca pielęgnacji, więc używam dzielnie i regularnie :))

      Usuń
  15. Moja mama używa tarki z Sholla i sobie bardzo chwali, a ma mega gruby naskórek, do tego stopnia, że skóra na stopach potrafi jej pękać i lecieć krew... więc podejrzewam, że ta tarka z Sholla jest warta swojej ceny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o to tak jak ja... nic to, spróbuję scholla chyba w końcu, ale jak będzie na promocji ;)

      Usuń
  16. Mi się marzy tarka z Scholl, ale szkoda mi obecnie wydać tyle kasy :) Kupiłam tarkę w Biedronce i póki co jestem z niej zadowolona, chociaż wyobrażałam sobie że usuwanie martwego naskórka pójdzie znacznie szybciej i tarka będzie mocniejsza. A tak to wydaje mi się, że po kilku użyciach głowica się po prostu stępi i urządzenie będzie już bezużyteczne, bo dodatkowa rolka jest tylko jedna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a głowica nie jest wymienna, nie można jej dokupić, bo tu są wymienne ;) Dlatego chyba szkoda wywalać kasy na kilka słabych i od razu kupić scholla ;)

      Usuń

Wybrane dla Ciebie

Instagram @subiektywnablog