Origins | Poznaj moje ulubione maski do pielęgnacji twarzy
11/03/2016
Jeśli spytacie mnie co jest wiodącym trendem w pielęgnacji to odpowiem bez zastanowienia, że będą to maseczki do twarzy. Jest to prosty i skuteczny sposób na szybki zabieg w domowym zaciszu. W zależności od potrzeb skóry możemy dobrać maski i wprowadzić je do naszego rytuału pielegnacyjnego na stałe. Jest to dobry sposób na dodatkowy zabieg kosmetyczny, dzięki któremu poczujecie się jak profesjonalnym gabinecie kosmetycznym.
Multimasking wprowadziłam do swojego rytuału pielęgnacyjnego już jakiś czas temu. Dzięki temu nie tylko wykonuję relaksacyjne zabiegi kosmetyczne w tygodniu, kiedy tylko mam na to ochotę, ale również zużywam przepastne zapasy masek do twarzy: oczyszczających, kojących, odżywczych, nawilżających czy też ściągających pory. Ich wykorzystanie dostosowuję do potrzeb skóry lub po prostu nastroju. Do tych drugich należą pewnością maski od Origins, które są niezwykle aromatyczne i stosowanie ich to niezwykła przyjemność.
Mój rytuał to przede wszystkim oczyszczanie i w pierwszej kolejności sięgam po jedną z dwóch masek z serii masek oczyszczających, czyli w zależności od nastroju będzie to jedna z dwóch maseczek: mocniejszą w działaniu - Clear Improvement Active Charcoal Mask To Clear Pores lub delikatniejszą - Origins Original Skin Retexturing Mask with Rose Clay.
Clear Improvement Active Charcoal Mask posada w swoim składzie naturalne składniki oczyszczające, jak węgiel drzewny pozyskiwany z bambusa, który działa jak magnes. Przyciąga bowiem głęboko zalegające zanieczyszczenia, które blokują pory. Biała glinka pochłania toksyny, a lecytyna zawarta w masce rozpuszcza nagromadzone zanieczyszczenia. Po jej użyciu skóra jest bardzo mocno oczyszczona, więc nie stosuję jej za często, staram się raz na dwa, trzy tygodnie sięgnąć po nią w celu mocnego oczyszczenia.
Kolejna maska to zdecydowanie moja ulubiona maska oczyszczająca i wcale nie tylko dlatego, że jest różana, choć nie powiem, ma to duże znaczenie. Origins Original Skin Retexturing Mask with Rose Clay to maseczka, która ma za zadania delikatne, aż dogłębnie oczyścić naszą skórę i przywrócić jej blask. Zawiera śródziemnomorską glinkę różną, kanadyjską wierzbownicę oraz mikrocząsteczki jojoby, które złuszczają naskórek. Bardzo ładnie wygładza i wyrównuje strukturę skóry i minimalizuje pory. Po kilkuminutowym zabiegu skóra jest wyraźnie rozpromieniona. Często wykonuję ją w poniedziałek rano, w połączeniu z maską różną od Peter Thomas Roth działa cuda i działa antydepresyjnie.
Trzeciej maski zapewne większości z was nie trzeba przedstawiać. Drink Up™ Intensive to najbardziej znana maska Origins. Jest ona teoretycznie maską na noc, jednak ja stosuję ją w ciągu dnia, po oczyszczeniu twarzy nakładam grubą warstwą i czekam aż się wchłonie. Maska ma przede wszystkim ugasić pragnienie skóry suchej i odwodnionej. Zawiera m.in. olejek z awokado i pestek moreli, które bardzo szybko uzupełniają zapasy wody. Mam bardzo dobre doświadczenia z kremem pod oczy na bazie olejku z awokado z Kiehl’s, dzięki któremu poznałam cudowne działanie tego olejku. Zawarte w masce wodorosty z morza japońskiego zapobiegają odwodnieniu i działają przecwistarzeniowo.
Ostatni już produkt to innowacyjna baza pod maseczkę - Maskimizer™. Jest to ultranowoczesny kosmetyk, Orogins jako pierwszy stworzył bazę, dzięki której skóra zostaje przygotowana na dobroczynne działanie maseczek. Primer ma za zadanie nawilżyć skórę, dzięki czemu działanie masek jest silniejsze i daje dużo lepsze efekty. Maskimizer zawiera algę morską, która odpowiada za to spektakularne działanie. Dzięki niemu aplikacja i zdjęcie maski mają być łatwiejsze. Formuła bogata jest w polisacharydy, które zapobiegają podrażnieniom i utrzymują skórę w jeszcze lepszej kondycji. Składniki chronią algę przed silnym promieniowaniem UV, przegrzaniem i odwodnieniem, z którymi spotykają się w swoim naturalnym środowisku. Maskimizer™ wykorzystuję technologię osmozy, która pomaga nawilżyć i utrzymać odpowiednią równowagę płynów w skórze, przy jednoczesnym zmiękczeniu. Produkt jest przeznaczony do stosowania ze wszystkimi maskami. Nakładamy go 25-30 cm od twarzy, delikatnie wklepujemy, następnie nakładamy wybraną maskę. Maskimizer nie jest polecany do masek peel-off.
Warto również wspomnieć, że kosmetyki firmy Origins nie zawierają: parabenów ● ftalanów ● glikolu propylenowego ● oleju mineralnego ● PABA ● wazeliny parafiny ● DEA ● składników pochodzenia zwierzęcego (z wyjątkiem miodu i wosku pszczelego, których pozyskiwanie nie jest związane z okrucieństwem wobec zwierząt).
Produkty Origins kupicie na wyłączność w Perfumerii Sephora, a także w salonie w Galerii Mokotów. Maski o pojemności 100 ml dostaniecie w cenie 99 zł, a Maskimizer kosztuje 74 zł.
36 komentarze
Drink Up mam miniaturę i uwielbiam za działanie jak i zapach ♥
OdpowiedzUsuńtak, zapach tych masek i w ogóle kosmetyków Origins jest naj naj :) Już otwierając kosmetyk relaksujesz się i odprężasz :)
UsuńDopiero przekonuję się do masek, ale te ciekawie się prezentują. Póki co uwielbiam maski w płachcie z Aliexpress oraz zwykłe w tubce jak te od Avonu i jestem zadowolona. Ceny o wiele mniejsze, ale składu nie ma nawet co porównywać do tych pokazanych przez Ciebie ;)
OdpowiedzUsuńKochana, nie idź w tą stronę i nie kupuj z Chin, w Polsce mamy dużo genialnych produktów i na pewno bezpieczniejszych ;)
UsuńCiekawe maski, ja używam głównie oczyszczających i te raczej przygotowuję sama, ale też lubię algowe :)
OdpowiedzUsuńwow, nie mam czasu, ani odwagi, aby sama przygotować maski. Zresztą jak mam takie super gotowce to szkoda czasu ;)
UsuńMam ochotę szczególnie na drugą i trzecią. Lubię glinki a moja sucha cera wiecznie woła pić:)
OdpowiedzUsuńTo flagowa maska Origins i zasługuje na oklaski, bo jest genialna! :)
UsuńDrink Up i Rose Clay uwielbiam <3
OdpowiedzUsuńTo tak jak ja <3
UsuńWow, ciekawe produkty :)
OdpowiedzUsuńcudownie pachnące i działające :)
UsuńMarzenie takie maski <3
OdpowiedzUsuń:)
UsuńPierwsza ciekawi mnie najbardziej ;)
OdpowiedzUsuńNajmocniej oczyszczająca i pachnie zabójczo :)
UsuńMiałam styczność z węglową maską od Origins oraz bazą pod maseczki w sprayu i uważam, że oba produkty są świetne. Maska świetnie oczyszcza i matowi skórę, a płyn redukuje ewentualne podrażnienia. Na pewno kupię pełnowymiarowe opakowania i skusze się na zieloną maseczkę. Póki co żaden kosmetyk Origins mnie nie zawiódł i ta marka jest moim odkryciem roku.
OdpowiedzUsuńMasz podobnie do mnie, żaden z kosmetyków Origins mnie nie zawiódł, mają super składy, działanie i zapachy, które kupują mnie najbardziej :)
UsuńMam chyba tą oczyszczającą w zapasach, ale po genialnym olejku tak czułam, że to będzie strzał w dziesiątke :D Dzięki za podpowiedź co jeszcze wrzucić do koszyka :)
OdpowiedzUsuńPolecam się :)))
UsuńMam tę nawilżającą maskę i póki co nie mogę odmówić jej działania ;) Ale jest jeszcze we wczesnej fazie testów, więc lepiej nie zapeszać :D
OdpowiedzUsuńnie zapeszajmy! ale myślę, że dalej będziesz z niej zadowolona :)
UsuńWyglądają świetnie! Może przy większych funduszach się skuszę :)
OdpowiedzUsuńKinga, produkty są również wydajne :)
UsuńMarzę o tym by je mieć, wszystkie.
OdpowiedzUsuńwcale mnie to nie dziwi! Jak wykończę je to sięgnę po kolejne :) na 100% :D
UsuńMyślę, że pierwsza przypadłaby mi do gustu, lubię mocno oczyszczające maseczki ;)
OdpowiedzUsuńno to zdecydowanie coś dla Ciebie :)
Usuńuwielbiam maski i masz rację, maski to najlepszy sposób na pielęgnacje w domu. ja nie miałam żadnej z wyżej przedstawionych, ale skusiłabym się na którąś ;)
OdpowiedzUsuńwszystko przed Tobą, każdą z nich Ci polecam, w zależności od potrzeb swojej skóry wybierz najlepszą dla siebie. Zapewniam, że na jednej się nie skończy ;)
Usuńpodoba mi się pomysł z primerem pod maseczkę;) choć nie wiem czy to jednak nie jest zbędny wydatek ;)
OdpowiedzUsuńBez niego działanie maski jest równie dobre, maskimizer przygotowuje dodatkowo cerę dla lepszego efektu :)
UsuńLubię je, oj lubię :)
OdpowiedzUsuńWitaj w klubie ;)
UsuńMuszę poznać te maseczki, zwłaszcza dwie ostatnie :)
OdpowiedzUsuńdwie ostatnie to mój ulubiony duet :)
Usuń